Oceny Bielenda CC Body Perfector - Piękno w Każdym Kropelce
Cechy produktu
- Aqua,
- Aroma,
- Butylphenyl Methylpropional,
- CI 77491,
- CI 77492,
- CI 77499,
- CI 77891,
- Caprylic/Capric Triglyceride,
- Cyclopentasiloxane,
- DMDM Hydantoin,
- Dimethicone,
- Dimethiconol,
- Disodium EDTA,
- Ethylhexylglycerin,
- Glycerin,
- Glyceryl Stearate,
- Isononyl Isononanoate,
- Lactic Acid,
- Lecithin,
- Limonene,
- Mica,
- Parfum,
- Phenoxyethanol,
- Potassium Cetyl Phosphate,
- Propylene Glycol,
- Sodium Hyaluronate,
- Theobroma Cacao Seed Butter,
- Titanium Dioxide,
- Tocopheryl Acetate,
- Ubiquinone
5 /5 na 32 recenzji
4,9 /5 na 27 recenzji
4,9 /5 na 21 recenzji
AGNIESZKA:
Lada moment wybieram się na wesele. Ponieważ będzie to czerwiec, mam zamiar nie zakładać rajstop. Chcę jednak, by skóra na nogach wyglądała na ujednoliconą, właśnie tak jak w rajstopach. Tym chętniej przetestowałam dwa produkty, które – według informacji producentów – mają zapewnić podobny efekt.
Z natury jestem bladziochem. Moje nogi w wersji saute są białe jak ściana (przynajmniej na początku lata, gdy nie zdążyły ich jeszcze dosięgnąć promienie słońca). Kosmetyki mają więc im przede wszystkim zapewnić naturalny kolor delikatnej opalenizny i ukryć wszelkie niedoskonałości, takie jak pajączki czy przebarwienia. Jak się spisały testowane produkty?
Przed użyciem obu wykonałam peeling nóg.
BIELENDA:
Krem mieści się w tubce o pojemności 175 ml. Dostępny jest w jednym kolorze. By wydobyć produkt, trzeba odkręcić nakrętkę (znacznie bardziej praktyczne byłoby zamknięcie z klapką, o pompce nie wspominając). Konsystencję produktu określam jako średnio gęstą. Sama aplikacja jest prosta, krem nakłada się jak balsam do ciała, trzeba go dokładnie rozetrzeć by nie pozostawić ciemniejszych smug. Nie wymaga to jednak wiele czasu ani umiejętności. Efekt? Gładkie, lekko opalone nogi z efektem glow (krem zawiera dość duże błyszczące drobinki, prawie niewidoczne w sztucznym świetle, w słońcu nadają skórze blasku). Krem nie ukrył wszystkich niedoskonałości na moich nogach, ale efekt oceniam jako zadowalający. Plus za piękny zapach i niezły skład (bez parabenów, sztucznych barwników, oleju parafinowego i PEG) i działanie pielęgnujące! Niestety trzeba chwilę odczekać przed założeniem ubrań, ponieważ krem brudzi. Schodzi ze skóry przy pierwszej kąpieli.
AIRBRUSH LEGS SALLY HANSEN:
KLAUDIA:
Do tego testu podchodziłam z dużym entuzjazmem – rajstopy w kremie/sprayu – super! W moich wyobrażeniach była to świetna, letnia alternatywa dla tradycyjnych rajstop, które w żadnym wypadku nie sprawdzają się podczas upałów. Z wielkimi oczekiwaniami przystąpiłam do testów i… jakież było moje rozczarowanie!
Aplikacja kremu Bielenda przebiegła dość szybko i bezboleśnie. Obawiałam się smug, które krem mógłby po sobie pozostawić, ale mój lęk był bezpodstawny. Konsystencja produktu przypomina balsam, dlatego łatwo udało się go nałożyć i rozprowadzić. A po nałożeniu moja skóra była przyjemna w dotyku, bardzo gładka i nawilżona. Krem jest lekki i nietłusty, dzięki czemu nie pozostawia nieprzyjemnego filmu na skórze. Co prawda trzeba chwilę odczekać przed nałożeniem ubrania, ponieważ może zostawić na nim ślady. Rzeczywiście zauważyłam delikatne wyrównanie kolorytu skóry, jednak widoczne siniaki, blizny i pajączki nie zostały pokryte nawet w najmniejszym stopniu, a przecież właśnie takiego działania oczekujemy po tego typu produkcie. Dla mnie dość dużym minusem jest również to, że produkt zawiera połyskujące drobinki.
Żaden produkt nie spełnił moich oczekiwań, ponieważ nie zakrywają one widocznych uszkodzeń, takich jak siniaki, blizny i pajączki, czyli nie spełniają swojej funkcji. Gdybym musiała wybrać, to zdecydowałabym się na spray Sally Hansen, mimo tego, że ma więcej minusów, niż plusów. Przeważyłoby to, że jego odcień bardziej mi odpowiada.
U nas zapłacisz kartą