Krem pod oczy Bania Agafii - Tajemnica Promiennej Młodości
OPINIA
Nawilżający krem Eveline SPF 50:
- ma treściwszą, ale całkiem dobrze rozprowadzającą się konsystencję
- na początku bieli, ale efekt ten po rozsmarowaniu znika
- delikatnie rozjaśnia skórę
- ma świetliste wykończenie
- jest odżywczy, delikatnie tłusty, ale bez tragedii
- nie szczypie w oczy – mogę swobodnie używać go pod oczy i na powieki
- nie podrażnia
- sprawdza się pod makijażem i ładnie wygląda przypudrowany
- ładnie pachnie, to taka przyjemna wersja zapachowa kremów do opalania – nie dla osób, które lubią bezzapachowe produkty do twarzy
Trafiłam na opinie, że krem nawilżający SPF 50 Eveline można traktować jako krem nawilżający z dodatkową ochroną, ale dla mnie to typowy filtr do twarzy. Ma skład oparty na filtrach nowej generacji, pachnie jak filtr, zachowuje się jak filtr i mam nadzieję, że również bardzo dobrze chroni (na razie niestety nie miałam okazji przetestować go na porządnym słońcu). Jest przyjemny, choć nie będę ukrywać, że jestem fanką koreańskich filtrów na bazie aloesu, bo są lżejsze i bardziej „mokre” niż odżywcze. Mimo wszystko używa mi się go dobrze i jeżeli macie ochotę, to warto go wypróbować. Fajnie sprawdzi się do torebki i na wyjazdach, bo nie zajmuje dużo miejsca. Na co dzień pod makijaż też sprawdza się dobrze. Polecam kupować oczywiście na promocji, bo po co przepłacać. 😉
Znacie nowe kremy SPF 50 Eveline? Ja niedługo zrobię na blogu porównanie obu ostatnich nowości. 🙂
Bania agafii krem pod oczy
10 KROKÓW KOREAŃSKIEJ PIELĘGNACJI BEZ KOREAŃSKICH KOSMETYKÓW
Koreańska pielęgnacja zdobywa coraz większą popularność na całym świecie w tym Polki zaczęły interesować się tym tematem, nie bez powodu! Po lekturze "Sekrety urody Koreanek Elementarz pielęgnacji" autorki Charlotte Cho ciężko obejść ten temat, gdyż to 10 kroków ma dać nam zdrową, promienną cerę na długie lata! Niestety nie są to efekty natychmiastowe jak często byśmy chcieli, więc trzeba cierpliwości, a nasza cera na pewno nam podziękuje.
Czytając tę lekturkę, nie mogłam się doczekać, aż zmienię swoją pielęgnację, bo jeszcze nie jest za późno. Gdy zaczęłam googlować polecane kosmetyki przez Charlotte, która wspominała, że kosmetyki nie są drogie (w Korei może i nie są) lekko się zawiodłam, gdy zobaczyłam zaskakujące ceny w polskich sklepach internetowych około 100zł za emulsje do mycia twarzy, no to niestety nie na kieszeń studentki dziennych studiów. Zdeterminowałam się jednak i zaczęłam szukać alternatyw, wprowadziłam 10 kroków koreańskiej pielęgnacji po swojemu bez wykorzystania koreańskich kosmetyków, a nóż się sprawdzi. Oto moja alternatywa :
#1 KOSMETYK DO DEMAKIJAŻU I OLEJEK
U mnie już od no myślę, że półtorej roku góruje Garnier Płyn micelarny 3w1 wersja różowa, jeden z niewielu hitów kosmetycznych, który na prawdę sobie chwalę. Zawsze mam jego zapas i szczerze nawet nie chce próbować niczego innego. Olejek, z olejkiem nie było łatwo. Niestety nie znalazłam zamienników koreańskich olejków zamieniających się w emulsje (nie patrzyłam na kosmetyki wysoko półkowe) i z samymi olejkami do demakijażu, czy myjącymi też był problem, aż natknęłam się na firmę Vianek, która oferuje właśnie taki olejek z kilkoma rodzajami olejów m.in rycynowym, który podobno świetnie oczyszcza pory (testuję). Teoretycznie olejek do demakijażu lecz ja używam go "po koreańsku", zmywam makijaż garnierem, a potem myję olejkiem twarz i dokładnie spłukuję.
Czy są to więc takie same kosmetyki?
Jak się okazuje wcale NIE!
Tylko popatrzcie na przykładzie szamponu. Oto tradycyjny syberyjski kosmetyk Babuszka Agafia - szampon wzmacniający na bazie sosnowego propolisu.
Oryginalne kosmetyki figurują pod nazwą Bania Agafia (produkowane w Rosji), Receptury Babuszki Agafii to ich europejskie odpowiedniki (produkowane w Estonii).
To, że naklejka nie została zmieniona, a receptura jest marki, nie znaczy, że mamy ten sam skład!Czytajcie składy.
Niby to samo, niby bez SLS, a jednak.
Chociaż kosmetyk europejski również ma na etykiecie " bez SLS", to zawiera SLES, który jest w praktyce tym samym (to analogiczna substncja!). Nie ma powodu, by demonizować SLS czy SLES, ale jest wiele powodów, by te związki ograniczać dla naszych włosów vel używać z rozwagą, ale o tym kiedyindziej.
Sodium Lauryl Sulfate = SLS
Sodium Laureth Sulfate = SLES
Jeśli, ktoś unika SLS i parabenów, a do tej pory chwalił sobie kosmetyki Agafii za skład, to się może nieźle zdziwić.
Te dwa produkty różnią się nie tylko niespodziewanym dodatkiem, ale również konsystencją i właściwościami. Szampon z Estonii pachnie chemicznie, podczas, gdy rosyjski, mimo, że do najprzyjemniejszych zapachów nienależy, jest zdecydowanie bardziej ziołowy.