Krem do twarzy Cicapair Tiger Grass - Skuteczne korygowanie zaczerwienień

CICAPAIR TIGER GRASS

Krem Cicapair zamknięty został w zielonym słoiczku z metalową nakrętką, na której wygrawerowane zostało logo marki.

Dostępny jest w dwóch pojemnościach 15 ml oraz 50 ml. Za mniejsze opakowanie musimy zapłacić 65 PLN, większe natomiast to koszt 185 PLN. Do kupienia TUTAJ.

Wiele z nas zmaga się z problemami zaczerwienionej i podrażnionej skóry. Pisząc zaczerwienionej, mam na myśli nie tylko plamy pigmentacyjne, ale również nadmierne rumieńce, które choć w niektórych przypadkach pożądane, w innych już niekoniecznie.

Bladozielony kolor kremu ma właśnie pomóc w tych problemach jednocześnie nawilżając wrażliwą skórę i ją uspokajając.

W kremie zawarty został wyciąg z wąkotki azjatyckiej znanej właśnie pod nazwą trawy tygrysiej, która ma właściwości kojące i uspokajające.

Dr Jart+ Cicapair - jak działa ten kultowy kosmetyk?

Jako rasowy naczyniowiec przetestowałam na sobie niezliczoną ilość kosmetyków i preparatów na zaczerwienienia i pajączki. Niemal każda marka dermokosmetyków ma w swojej ofercie coś dla wrażliwej i naczyniowej skóry. Ale większość z nich jedynie wycisza skórę, nie maskując rumienia. Nic dziwnego, że seria Cicapair ma tak duże grono fanek. Kultowy zielony krem po nałożeniu na skórę staje się beżowy – i zaczyna się zachowywać jak podkład albo krem CC. Przy czym wykończenie jest zdecydowanie bardziej naturalne. Nie mamy tu do czynienia z klasycznym kryciem, tylko z bardzo przyjemnym wyrównaniem kolorytu. I tak, to rzeczywiście działa! Oprócz tego, krem delikatnie rozjaśnia cerę, co jest dobrą wiadomością także dla skóry skłonnej do przebarwień. Po nałożeniu zielonej formuły, skóra wygląda znacznie lepiej i zdrowiej, a zaczerwienione obszary są zneutralizowane.

Działanie wąkrotki azjatyckiej dodatkowo wspiera chlorofil i łagodzący pantenol, a kompleks ziół łagodzi podrażnienia i chroni skórę przez niekorzystnymi czynnikami z zewnątrz. Krem Cicapair zawiera też kwas madekassowy i asjatykowy, które wzmacniają naturalną barierę ochronną skóry naczyniowej. Dodatkowy bonus to filtr SPF30 - dzięki temu składnikowi, nie musisz dokładać kolejnej warstwy zapewniającej ochronę UV. Jego obecność powoduje jednak, że konsystencja kremu staje się cięższa i może zapychać cerę skłonną do znieczyszczania się. Jeśli stosujesz bezkremową pielęgnację lub unikasz filtrów w postaci kremu na rzecz mgiełek lub wód termalnych, Dr. Jart oferuje także inne kosmetyki na bazie trawy tygrysiej - np. serum Cicapair Tiger Grass Camo Drops. Może być stosowane jako wzmocnienie pielęgnacji albo samodzielnie. Jeśli wybierasz pierwszy wariant, pamiętaj, że najpierw nakładamy serum, a dopiero potem krem.

Jaki krem do twarzy ukryje zaczerwienienia?

Być może niektórzy uważają, że rumieńce są urocze - ale ja wolałabym nie mieć z nimi nic wspólnego. Posiadaczki płytko unaczynionej skóry nieustannie zmagają się z niekontrolowanym zaczerwienieniem. Tzw. „napadowy” rumień pojawia się, gdy się stresujemy, zmieniamy temperaturę, jesteśmy zmęczone – a nawet wtedy, gdy zjemy coś pikantnego. Nie brzmi to zbyt uroczo, prawda? Gdy miałam kilkanaście lat, zaczęłam malować się właśnie z tego powodu. Stosowałam mocno kryjące podkłady, żeby ukryć barwy wojenne, które moja skóra przybierała w najmniej spodziewanych sytuacjach. W efekcie dorobiłam się rozszerzonych porów i do dziś moja skóra pozostaje bardzo wymagająca w pielęgnacji.

Wtedy nikt jednak nie słyszał o koreańskich kosmetykach, ani o składnikach łagodzących rumień. Zwłaszcza, że nawet przy najlepszych staraniach, nie da się całkowicie pozbyć tej przypadłości. Stosując odpowiednią pielęgnację można jednak zadziałać na skórę kojąco i zmniejszyć widoczność oraz nasilenie rumienia. Z pomocą przychodzi tu jeden kosmetyk – krem Cicapair kultowej koreańskiej marki Dr. Jart+.

WŁAŚCIWOŚCI

Produkt, mimo iż w kolorze zielonym, w połączeniu ze skórą zmienia barwę na beżową. Nie ma więc obawy, że zostanie nam na twarzy dziwny kolor.

Konsystencja kremu jest dosyć gęsta, potrzeba więc odrobinę mocniej rozprowadzić go po twarzy aby całkowicie się wchłonął.

Cicapair zostawia na twarzy tłustą warstewkę podobną do tych, jakie uzyskujemy po zastosowaniu niebieskiego kremu Nivea. Szybko się ona jednak wchłania, pozostawiając skórę dobrze nawilżoną a przez beżowy odcień kremu również ujednoliconą.

Ja nie mam większych problemów ze skórą, nie jest ona nadmiernie zaczerwieniona ani zarumieniona. Jest natomiast sucha i nałożenie kremu CICAPAIR TYGER GRASS COLOR CORRECTING TREATMENT jest dla mnie jak nawilżający opatrunek.

Krem posiada w swoim składzie również filtr SPF30 co zabezpiecza moją twarz przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Szczególnie teraz, gdy wracam do kuracji retinolem i witaminą C.

Krem sprawdzi się również osobom z trądzikiem różowatym. Jest dosłownie naszpikowany kompleksem roślinnym o działaniu przeciwzapalnym, wzmacniającym i kojącym. Zawiera również wyciąg z liści truskawki, która jest nieoceniona w zwalczaniu wolnych rodników i usuwaniu zanieczyszczeń.

Produkt jest bardzo wydajny. Przez swoją gęstą formułę wystarczy naprawdę niewielka jego ilość aby rozprowadzić go na całej twarzy. Ma też delikatne właściwości kryjące co szczególnie sprawdzi się w dni, kiedy nie chcemy nosić makijażu a jednak dobrze byłoby ujednolicić cerę. Wtedy cienka warstwa kremu zapewni Nam delikatne ujednolicenie i zakrycie zaczerwienień. Oczywiście nie możemy się tu spodziewać pełnego krycia ponieważ jest to krem a nie podkład. Na dni make up no make up jednak nada się wyśmienicie.

PODSUMOWANIE

Uważam, a moja opinia wynika z tego jak krem sprawuje się u mnie, że jest to całkiem dobry krem . Dobry, bo zawiera mnóstwo ekstraktów pielęgnujących i uspokajających. Jeśli o mnie chodzi natomiast to przyznaję, że nie do końca odpowiada mi jego konsystencja. Zwykle lubię gęste formuły, ale ta jest dla mnie jednak zbyt gęsta i przypomina krem Nivea w swojej podstawowej, niebieskiej odsłonie. Muszę jednak przyznać, że krem bardzo dobrze sprawdza mi się pod makijaż a do tego chroni przed promieniowaniem słonecznym.

Myślę jednak, że gdybym miała jeszcze raz wybierać produkty z tej serii postawiłabym raczej na kropelki Cicapair, które są zdecydowanie lżejsze. Niewykluczone jednak, że krem sprawdzi mi się bardziej jesienią i zimą, kiedy moja skóra lubi się z cięższymi i bogatszymi konsystencjami kosmetyków pielęgnacyjnych na dzień. Bo jego właściwości odbudowujące i nawilżające są naprawdę warte sprawdzenia. Nie zapominajmy jeszcze o jego kryjącej właściwości, która jest niedostępna wśród wielu innych produktów. Dla mnie korzystanie z niej było bardzo ciekawym doświadczeniem. Nie zgodzę się jednak z innymi użytkownikami, którzy twierdzą, że krem można wykorzystać spokojnie jako podkład do wyrównania kolorytu cery. Dla mnie jest ona zdecydowanie niewystarczające więc w takiej formie na pewno bym nie użyła CICAPAIR TYGER GRASS COLOR CORRECTING TREATMENT. Ale to jest tylko moje zdanie.

A co Wy myślicie o tym zielonym kremie? Sprawdza się u Was? Czy wolicie inne produkty z kolekcji Dr. Jart+?

Dzięki temu faktycznie ekspresowo zakrywa zaczerwienienia i staje się idealną alternatywą dla osób, które nie przepadają za podkładem, a chciałyby jednak od czasu do czasu zakryć na przykład zaczerwienione policzki.

Czytaj dalej...

Skuteczność efekt działania kosmetyku Konsystencja jeśli dotyczy Trwałość użytego kosmetyku na twarzy ciele Wydajność Stosunek ceny do jakości Stosunek obietnic producenta do efektu rzeczywistego Opakowanie estetyka i użyteczność.

Czytaj dalej...

Przeciwzmarszczkowy krem do twarzy SPF 50 NIVEA SUN to krem z filtrem o formule z koenzymem Q10, który zapobiega pojawieniu się zmarszczek i plam pigmentacyjnych spowodowanych promieniowaniem słonecznym.

Czytaj dalej...

Działanie pielęgnacyjne jest dobre jednak spodziewałam się mocniejszego efektu, brakło tu mi intensywnego nawilżenia, i działania napinająco - ujędrniającego, a przy mojej dojrzałej suchej cerze najbardziej mi na tym zależało.

Czytaj dalej...