Przyczyny i leczenie choroby, w której wypadają włosy
Nadczynność tarczycy a wypadanie włosów
Nadczynność tarczycy to odwrotna sytuacja do niedoczynności. Zamiast niedostatecznej ilości hormonów tarczycy, wstępuje ich nadmierna produkcja. Objawy mogą być podobne lub całkiem odmienne w porównaniu do niedoczynności, ale osłabienie cebulek włosów oraz ich nadmierne wypadanie może towarzyszyć obydwóm tym chorobom. W nadczynności tarczycy włosy są słabe, cienkie i sprawiają wrażenie jedwabistych, wiecznie przetłuszczonych. Oprócz tego chory może zaobserwować u siebie problemy ze snem, utratę wagi, częste napady i uczucie gorąca.
Łysienie plackowate w chorobach tarczycy
Ten rodzaj łysienie rozpoczyna się od nagłego pojawienia łysiejących obszarów o równomiernym kształcie, stąd nazwa „plackowate”. Poszczególne ogniska mogą różnić się między sobą umiejscowieniem, wielkością, postępować szybciej lub wolniej. Co ciekawe, mieszki włosowe w tym przypadku pozostają w stanie gotowości do wypuszczenia włosa przez lata.
Kancerofobia = lęk
Dzięki terapii tańcem udało mi się na nowo zaakceptować swój nowy wygląd, odnaleźć się w swoim ciele, zaakceptować obecną sytuację. Wiem, że się nie wyleczę, bo to przypadłość, którą można zaleczyć. Że łysienie będzie wracać w czasie większego stresu. Włosy wypadają, odrastają i znów wypadają. Akceptacja choroby zwłaszcza takiej, którą widać jest bardzo trudną drogą, ale im szybciej się to uda, tym lepiej.
Łysienie plackowate to choroba autoimmunologiczna. Układ odpornościowy atakuje mieszki włosowe, gdyż uznaje je za „obce”. Zaczyna niszczyć mieszki włosowe. Nikt nie wie, dlaczego tak się dzieje. Na pewno na rozwój choroby wpływ ma stres. Mechanizm nie jest do końca znany. Ważny jest także czynnik genetyczny. W mojej rodzinie ta choroba pojawia się, co drugie pokolenie. Moja siostra cioteczna też choruje. Babci w czasie wojny włosy wypadły, ale wtedy nikt tego nie diagnozował.
Jedna z najnowszych teorii mówi, że wpływ na jej rozwój może mieć bakteria Helicobacter pylori. Zrobiłam badania i ja jej nie mam. Zawsze jest nadzieja, że ktoś wynajdzie remedium na tę przypadłość.
Rozmawiała Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska (www.zdrowie.pap.pl).
Pracowała m.in. w "Gazecie Wyborczej", „Super Expressie” i portalu tvp.info. Zajmuje się psychoterapią tańcem i ruchem (DMT). Tą metodą pracuje z dziećmi, osobami niepełnosprawnymi i wycofanymi społecznie. Jej pasją jest gotowanie i taniec.
Wypadanie włosów - jakie badania wykonać
Badania, które należy wykonać w przypadku wypadania włosów, to przede wszystkim:
- podstawowe badania krwi (morfologia, poziom żelaza oraz hormony tarczycy),
- badanie poziomu hormonów płciowych (zalecane jest, gdy występują inne objawy, np. nadmierne owłosienie na reszcie ciała czy nieregularne miesiączki),
- badanie trichoskopowe (zleca je lekarz dermatolog, to nieinwazyjne badanie skóry owłosionej głowy przy użyciu dermatoskopu lub videodermatoskopu).
Pierwszym lekarzem diagnozującym pacjenta z wypadaniem włosów powinien być zawsze dermatolog, który po przeprowadzeniu dokładnego wywiadu zaleca pacjentowi przeprowadzenie badań. W razie stwierdzenia zaburzeń hormonalnych, pacjent zostaje skierowany odpowiednio do endokrynologa lub też ginekologa. Nie powinni oni być jednak „lekarzami pierwszego kontaktu”, ponieważ w szczególności w przypadku kobiet u podłoża wypadania włosów częściej występują inne czynniki niż hormonalne
– mówi lek. Kamila Białek-Galas.
Wypadanie włosów - zespół policystycznych jajników
Jednym z objawów zespołu policystycznych jajników jest łysienie androgenowe u kobiet. Jest to łysienie typu męskiego, które u kobiet zwykle objawia się w postaci rozproszonego przerzedzenia na szczycie głowy. Poza tym w przebiegu choroby pojawiają się nieuzasadnione tycie (zwłaszcza w talii), skąpe lub nieregularne miesiączki, nasilony trądzik - także na klatce piersiowej, plecach, nadmierne owłosienie na twarzy, udach, pośladkach, plecach.
Zespół policystycznych jajników a wypadanie włosówDzień dobry Pani Doktor, chciałabym prosić o poradę, ponieważ mam problem z wypadaniem włosów. Od 9 lat choruję na PCOS. Mam twardy zarost, brak miesiączek. Od kilku lat stosuję kurację hormonalną, bo miesiączka jest tylko gdy biorę tabletki. Gdy odstawiam je na tzw. "przerwę", znowu jej brak. I od około 3 lat zauważyłam że systematycznie włosy mi się osłabiaja na całym ciele, jak biorę te tabeletki, ale rownież bardzo na głowie. Co jest dla mnie już teraz traumą, ponieważ widać mi już skórę głowy na całym czubku glowy tj. łysieniu u mężczyzn. Tabletki muszę brać, a włosów jest coraaz mniej. Już staram się ograniczać mycie włosów, bo wtedy wypada ich najwięcej. Proszę o poradę, co powinnam zrobić? Boję się że niedługo będę już zupełnie łysa.
dr n. med. Elżbieta Szymańska, dermatolog: PCOS wiąże się bardzo często z łysieniem androgenowym u kobiet. Powinna Pani zgłosić się do dermatologa. Po analizie badań laboratoryjnych i ocenie włosów, do terapii należy włączyć leczenie miejscowe i ewentualnie doustne preparaty antyandrogenowe. Mycie włosów nie zwiększa ich dobowego wypadania. O liczbę, która wypadnie w czasie mycia, zmniejszy się wypadanie w kolejnych godzinach dnia, także suma dobowa pozostanie taka sama niezależnie, czy Pani myje, czy też nie, włosy w danym dniu.

Stres przyczyną chorób. Nie zgadniesz, jak wielu
Jak spojrzałam na łysą głowę w lustrze zobaczyłam, że nie jest aż tak źle, że mam kształtną głowę. Bliskie mi osoby bardzo mnie przy tym wspierały, niektórzy żartowali, że wyglądam lepiej i piękniej niż z włosami. To ogolenie głowy było dla mnie oczyszczające. Choć na nowo musiałam zaakceptować swój wygląd, bo utrata włosów to jednak trauma dla kobiety.
Żartuję często, że zostały mi jeszcze włosy na kolanach. Mam nadzieję, że to znak, że włosy zaczną mi jednak odrastać. Taka jest jedna z teorii na temat łysienia plackowatego. Choć znam przypadki, że włosy nie wróciły.
Co było najtrudniejsze w tej chorobie?
Gdy ludzie widząc mnie w chustce na głowie, zaczęli ustępować mi miejsca w tramwaju. To kłopotliwe, gdy musiałam tłumaczyć się obcym, że nie mam raka. Czasem widzę jak ludzie mi się przyglądają. Wolę jak wprost pytają, co mi jest niż patrzą współczującym wzrokiem albo rzucają ukradkowe spojrzenia. Nie mam problemu z tym, aby wyjaśnić komuś co mi jest, co to za choroba.
Część chorych decyduje się na perukę.
Na razie jej nie chcę. Peruki refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia wyglądają jak snopek siana, z naturalnym włosem kosztują 8-10 tys. zł. Nie chodzi o cenę, ale o to, że nie chcę nosić cudzych włosów. Wolę kolorowe chustki, turbany. W pracy, czy gdy jestem ze znajomym chodzę z odkrytą głową, bo wszyscy wiedzą o mojej chorobie. A ja sama nie mam zamiaru się jej wstydzić. Jest częścią mnie.
Szacuje się, że od 0,15 do 2 proc. populacji może być dotkniętych tą chorobą do 50 r ż. Szczyt zachorowań przypada na dzieciństwo. 60 proc. wszystkich przypadków ujawnia się do 20 r. ż. To spora grupa ludzi. Nie widać ich wśród nas.
Bo siedzą w domach albo ukrywają je właśnie pod perukami. Gdy pojawiają się łyse plamy, chcesz jak najszybciej odciąć się od świata. W takich krajach jak Anglia, czy Francja na człowieka z łysą głową nikt by raczej nie zwrócił uwagi. Tam szybciej bym usłyszała, że fajnie wyglądam, ale u nas wzbudza to niezdrowe zainteresowanie. Nasze społeczeństwo nie jest przyzwyczajone do odmienności. Mam wrażenie, że wzbudza strach, lęk.
